Foto Łobuz
Foto Łobuz
Łobuz Łobuz
463
BLOG

"Gang emerytów" pokonał kiboli, bokserów i polityków

Łobuz Łobuz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Spokojnie, to nie były żadne zamieszki, tylko halowy turniej piłki skopanej. Copa Kabanos odbył się w ostatnią sobotę w Kątach Wrocławskich i był niewątpliwie wyjątkowym wydarzeniem.

Wyjątkowym, bo rzadko kiedy zdarza się, żeby w jednym turnieju rywalizowali ze sobą zawodowi sportowcy (w tym byli olimpijczycy, tacy jak Bartnik czy Zegan), politycy, przedsiębiorcy, kibole. Zazwyczaj każda z tych grup ma osobne turnieje. Tymczasem w Kątach wystąpili wszyscy razem i stworzyli wspólnie ciekawe widowisko. Dzięki temu można było zobaczyć walczących ze sobą (sportowo i fair) medalistę olimpijskiego w boksie Wojciecha Bartnika, posła PO Michała Jarosa, lokalnych przedsiębiorców, dziennikarzy sportowych i kibiców fanatyków (wśród których byli i tacy, dla których udział w turniejach halowych to nie jedyna kibicowska działalność pozastadionowa). Można? Można. Duża w tym zasługa Andrzeja Gliniaka (na co dzień m.in. spiker na meczach Śląska W.), który jako koordynator turnieju dbał m.in. o to, żeby grupy z różnych środowisk mogły razem się bawić.

Wyjątkowe w tym turnieju było również to, że wygrała go drużyna… Kąteckich Przedsiębiorców. Tak, tak, ekipa ze średnią wieku 50+ (tytułowy „gang emerytów”) pokonała utytułowanych sportowców, polityków (Jaros kiedyś zawodowo piłkę kopał), kibiców i dziennikarzy (czyli ekipy w przedziale 20-30). Żeby to zobrazować popatrzcie na zdjęcie, chyba bez większych problemów odgadniecie, która ekipa to sportowcy (w tym bokserzy), a która to lokalni, już nieco zaawansowani wiekowo, przedsiębiorcy.

W czym tkwi tajemnica sukcesu? Tak jak zawsze w sporcie, w zaangażowaniu. Przedsiębiorcy cały czas ze sobą trenują, podczas meczów innych drużyn siedzieli na hali i oglądali potencjalnych rywali. Tymczasem ekipa sportowców przyjechała głównie dobrze się bawić, a wynik sportowy był na drugim miejscu. I podczas gdy „gang emerytów” oglądał rywali w akcji, sportowcy przerwy między swoimi meczami spędzali w… salce z cateringiem. Omówienie taktyki na jeden z kolejnych meczów zajęło im jakieś pół minuty. Sprowadziło się to tego, że Bartnik ogłosił, że on teraz będzie stać na bramce, reszta to zaakceptowała i to było na tyle w kwestii taktyki. Brzmi mało sportowo, ale jak sam Bartnik powiedział, w takim składzie grają raz na kwartał, czasami raz na pół roku, tym samym brak im zgrania więc starają się po prostu dobrze bawić. I podobnie jak inni uczestnicy mogą turniej zaliczyć do udanych, bo atmosfera faktycznie była świetna. Zapewne wpływ na to mogły mieć np. pokazy Devilettes, czyli tancerek Devilsów Wrocław, drużyny futbolu amerykańskiego, która była jednym z organizatorów spotkania. Pewnie podarunki od sponsorów (m.in. zgrzewki piwa od jednego z browarów czy kupony do jednego z wrocławskich pubów) też wpłynęły na ogólnie pozytywny nastrój.

Można obejrzeć filmik z tego turnieju. Jedyne co w nim razi, to pewne nadmierne promowanie głównego sponsora tej imprezy. Oczywiście, fajnie że dał fundusze na taki turniej, dzięki jego dobrej woli kilkadziesiąt osób (jeśli nie koło setki) mogło się dobrze bawić. Ale żeby każdy z wypowiadających się dziękował sponsorowi, to jednak lekka przesada. Niemniej, ze względu na kilka ciekawych akcji i Devilettes warto popatrzeć J

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JEHu5CxvkI8

Łobuz
O mnie Łobuz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości